Kolej Transsyberyjska
Spokojnie, już pojutrze wysiadamy!
Koleją Transsyberyjską jechałam w 2009 roku podczas miesięcznej wyprawy na Syberię. Stosunkowo dawno temu. Od tego czasu odwiedziłam wiele innych równie ciekawych miejsc. Jednak jakoś tak się dzieje, że ciągle wracam wspomnieniami do tej kolejowej przygody a opowieści o niej budzą niesłabnące zainteresowanie wśród znajomych.
Dlaczego tak się dzieje? Co w Kolei Transsyberyjskiej jest takiego fajnego?
Może, że tak długo się jedzie?
No tak. Wlokący się pociąg do Szczecina czy Zakopanego nie jest chyba dla nikogo wielką atrakcją. Zwykle lubimy podróżować szybko, sprawnie być na miejscu. Widać to doskonale po popularności tanich linii lotniczych i serwisów umożliwiających szukanie połaczeń po promocyjnych cenach. Teraz latanie jest dla każdego. W kilka godzin w dowolnym miejscu na ziemi - jasne, to rozumiem!
Nasza miejscówka w plackartnym, czyli bezprzedziałowym i najbardziej "towarzyskim" wagonie w pociągu
Kolej Transsyberyjska nie należy do najszybszych kolei na świecie. Przejechanie całej trasy z Moskwy do Władywostoku zajmie niecałe siedem dni, średnia prędkość nie przekracza 60km/h. Zdaję się, że Kolej Transyberyjska zupełnie nie przejmuje się wyścigiem "kto szybciej, kto szybciej", ma swoje tempo i nie zamierza tego zmieniać.
Coś w tym jest. W pociągu Transiba czas płynie trochę inaczej, bez pośpiechu. Jest kiedy pogadać z współtowarzyszami podróży, poplanować dalszy plan wyprawy (my w zaganianej Warszawie nie znaleźliśmy chwili, żeby się dobrze jakoś rozpisać gdzie i kiedy jedziemy po dojechaniu na miejsce, w całości robiliśmy to już na miejscu), wyspać się, poczytać książkę, robić na drutach, rysować itp itd. Generalnie na co kto ma ochotę. Ale chyba najważniejszą aktywnością poza jedzeniem i spaniem jest rozmowa. Rozmowa ze znajomymi i nieznajomymi.
Nawet nie znając doskonale języka okazuję się, że można godzinami gadać ze studentem, który przemierza właśnie pół kontynentu, żeby spotkać się z rodziną, z drwalem z tajgi, poetą ze Moskwy, panią sprzedająca najdziwniejsze duperele na świecie, globtroterem z Australii i tabunami zwykłych-niezwykłych ludzi. A czas,godziny, kwadranse - nie ma, przestały obowiązywać. Na zegarek spojrzysz znowu po dojechaniu na miejsce. A kiedy to? -Spokojnie już pojutrze wysiadamy!;) Ekipa