Droga. Byle tania.
6 osób
Moderatorzy:
    Agata mrtswtk

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
RSS RSS
Zarejestruj się

20/01/14 od Agata

Podróżowanie na lekko

Light backpacking

Wiadomo, że plecak backpackera nie może być zbyt ciężki. Koleżanka opowiadała mi, jak podróżując kilka miesięcy po Azji, już w Indiach żałowała zabrania wielu rzeczy. Mogłaby się bez nich obejść i nie musiałaby wszystkiego targać na plecach.

Niektórzy idą jeszcze dalej – od kilku lat trend na light albo nawet ultralight backpacking jest coraz bardziej widoczny. Powstała cała masa stron internetowych z poradami i książek, na czele z moją ulubioną serią survivalowych komiksów, „Ultralight backpackin'” Mike'a Clellanda.

(J. Priem, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-SA-2.0)

Porady bywają absurdalne – obcinanie karimat, bo po co nam miękko pod stopami, a pod głowę przecież można położyć plecak, skracanie szczoteczek do zębów, obcinanie krawędzi map, ucinanie kieszeni, kołnierzyków koszul... Ale niektóre pomysły na pewno ułatwią nam życie w podróży. Tym bardziej że dostępne rozwiązania sprzętowe są coraz lżejsze. Nie będę wchodzić w oczywiste rzeczy, typu niezabieranie jeansów, wielkiego, miękkiego ręcznika i bielizny na każdy dzień. Za to podzielę się z Wami kilkoma sztuczkami. Liczę też na Wasze.

Podstawowa zasada – przyglądajmy się każdej rzeczy. To, że jedna para skarpetek mało waży, nie jest istotne. W końcu te wszystkie małe, lekkie rzeczy składają się na duży, ciężki plecak. Więc najlepiej zrobić sobie listę niezbędnego sprzętu, a nawet kilka na różnego typu podróże, i się jej trzymać. Po kolejnej wyprawie będziemy w tym coraz lepsi.

Nie będzie nam lekko, jeżeli nasz plecak jeszcze pusty jest już ciężki. Warto o tym pamiętać przy zakupie. Wszelkie plecaki z cordury czy nylonu, chociaż bardziej wytrzymałe, będą też cięższe. Także takie z masą kieszeni i bajerów – to wszystko waży. Cóż, trzeba iść na kompromisy. Jedne z najlżejszych plecaków produkuje amerykański Osprey (sama miałam okazję testować, jedyna wada to szybka przemakalność – kapturek niezbędny).

Jeżeli podróżujemy z namiotem, niech będzie jak najlżejszy. Nie trzeba szukać daleko, polski Marabut ma w swojej ofercie całkiem fajne, lekkie namioty. Mój dwuosobowy waży 2,7 kg, sprawdził się na 4 tysiącach, w upale, w śniegu, podczas ulewy. I zajmuje mało miejsca.

Dobrze jest zabierać ze sobą rzeczy wielofunkcyjne – taki np. buff może służyć zarówno jako chustka na głowę, szalik, opaska, gumka do włosów, a nawet (przetestowane) góra od kostiumu kąpielowego. A bandamka czy duża chusta ma jeszcze więcej zastosowań. Cieniutka torba na ubrania (wiele outdoorowych producentów dodaje takie do swoich produktów) po wypełnieniu ciuchami będzie świetną poduszką, więc po co zabierać prawdziwą.

Tytan to najlżejszy możliwy materiał – a więc jeśli mamy wybór, zabierajmy wykonane z niego naczynia i części namiotu.

Nie zabierajcie żelu pod prysznic, nawet takiego małego podróżnego. Całą masę drogeryjnych rzeczy można kupić na miejscu albo po prostu zabrać mydło. Lżejsze i bardziej wydajne.

A co z jedzeniem? Na wschód od Polski wcale nie musimy zabierać ze sobą zapasów. Jedzenie nie jest tam drogie, a o ile ciekawiej jest zjeść coś lokalnego. Jeżeli już musimy, bo np. mamy w planach trekking z dala od sklepów, pamiętajmy, żeby najcięższe zjadać najszybciej. 

 

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):