Droga. Byle tania.
6 osób
Moderatorzy:
    Agata mrtswtk

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
RSS RSS
Zarejestruj się

02/10/11 od Agata
W temacie: Nocleg

Autostopem po Europie. Czym to się je? Część IV - sprzęt do spania.

Jeżeli masz zamiar pokonywać setki kilometrów, nie unikniesz spania po drodze.

Spanie w dziwnych miejscach to nieodłączna część podróżowania autostopem na długie dystanse. Nie jest dla każdego – warunki są zazwyczaj bardziej niż spartańskie. Czasami da się coś zaplanować, najczęściej jednak nie – bo nigdy nie jesteś pewien, gdzie akurat wylądujesz wieczorem. A może do miasta, w którym załatwiłeś sobie nocleg przez couchsurfing dojechałeś na tyle wcześnie, że ruszasz dalej, skoro masz takiego farta? Albo wręcz przeciwnie, utknąłeś na jakimś pustkowiu, do celu jeszcze 200 km, a zmrok nadciąga nieubłaganie?

Ale co to dla ciebie, w końcu jesteś żądnym przygód backpackerem, przygotowanym na każdą ewentualność. Najważniejsze, żeby jeszcze w domu spakować odpowiednie rzeczy. Absolutne minimum to śpiwór (nawet jeśli twoja droga wiedzie przez teoretycznie ciepłe kraje i jest lato – nie uwierzysz, jak zimno może być nad ranem w takiej np. Portugalii), karimata i czołówka. Jeżeli chodzi o konkretne rodzaje owego sprzętu – wedle uznania.

Śpiwór
może być puchowy – lżejszy od syntetyków, lepiej się kompresuje i zazwyczaj ma też lepsze parametry termiczne. Minusy to cena (dobry puch będzie kosztował sporo więcej od prostego syntetyku) i fatalne reagowanie na wilgoć (przestaje grzać, zbija się, robi się ciężki, schnie wieki). Jeżeli planujesz spać głównie pod chmurką, a w dodatku w danym rejonie często pada – puch odpada, chyba że lubisz tracić całe dnie na suszenie śpiwora. Syntetyki są już coraz lżejsze, chociaż ich parametry termicznie nadal nie są tak wyśmienite. Zajmują też więcej miejsca od puchu, ale za to szybko schną i są tańsze.

Karimata – co kto lubi. Może być najzwyklejsza na świecie (najlżejsza, zajmująca najmniej miejsca, po kilku dniach czujesz wszystkie kości), może być matą samopompującą (wygodniejsza, ale też cięższa) albo i materacykiem (śpi się przecudownie, tylko to dmuchanie...). Warto zabrać ze sobą najprostszy płaszcz przeciwdeszczowy (taka kolorowa folia). Przyda się jako dodatkowe zabezpieczenie karimaty i śpiwora (np. jeżeli masz tendencję do spadania z mat)

Czołówka
jest sprawą oczywistą – spróbuj znaleźć w plecaku cokolwiek bez niej, rozbić namiot czy sprawdzić podłoże pod karimatę. Nie wygłupiaj się też z latarką w zębach.

Kolejna sprawa to namiot – ma swoich zwolenników i przeciwników. Przede wszystkim chroni przed deszczem i wiatrem, tworzy też pewną namiastkę domu. Powinien być jak najlżejszy, w końcu targasz to wszystko na plecach. W rejony deszczowe raczej mus – ciężko może być znaleźć każdego wieczora miejsce pod dachem. Jeżeli jednak prognozujesz brak opadów (bądź ich znikomą ilość), warto zrezygnować z namiotu – to zawsze parę kilo mniej. Dodatkowo nie dostaniesz ewentualnego mandatu za nielegalny camping (bo w wielu krajach poza miejscami do tego wyznaczonymi rozbijanie namiotu jest niedozwolone) – zawsze możesz powiedzieć, że oglądasz gwiazdy. Namiot bardziej rzuca się w oczy, od razu wiadomo, że ktoś tam sobie śpi.

I taki szczegół, ale istotny. Dobry repelent, najlepiej z co najmniej 20% deetem.

W następnym odcinku o tym, gdzie właściwie spać.
  • Gdy nie można spać w nocy...(gdzieś w Pirenejach) Gdy nie można spać w nocy...(gdzieś w Pirenejach) (A.Kozłowska)