Droga. Byle tania.
6 osób
Moderatorzy:
    Agata mrtswtk

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
RSS RSS
Zarejestruj się

08/10/13 od Agata
W temacie: Transport

24 godziny w pociągu vol. 1

Tanio na półwysep rozmaitości

Pociągi w Europie nie należą do tanich, ba, na niektórych trasach w Polsce można nieźle przepłacić. Dlatego jeśli nie autostop, to w ramach budżetowego podróżowania w ostateczności wybieram autobus. Ale są dwa wyjątki – Czechy i Ukraina. A właściwie dotarcie na wciąż zaskakujący Krym. Bo akurat autostop na Ukrainie nie zdaje egzaminu.

Z Polski można dojechać do Symferopola (stolica Półwyspu) bezpośrednim pociągiem. Ale po co, skoro do tanich (i krótkich) ta przyjemność nie należy? Najlepiej wybrać się do Lwowa i stamtąd ruszyć znanym i kochanym pociągiem relacji Lviv-Simferopol. Samo dostanie się do Lwowa, szczególnie dla mieszkańców tej bardziej południowej części kraju, nie powinno nastręczać problemów. Już kolejny raz zdarzyło mi się dojechać stopem do samego Lwowa, łapiąc ten ostatni samochód jeszcze w Polsce (ostatnio nawet prosto z Krakowa). Z granicy w razie czego łatwo złapiemy marszrutkę (23 hrywny), która zawiezie nas do celu.

Na początku jednak trzeba się zapatrzyć w bilet, a to niestety może nie być łatwe. W miarę możliwości dobrze jest kupić bilet powrotny, w sezonie nie ma szans (teoretycznie)na zakup biletu z Symferopola nawet 2 tygodnie przed odjazdem. Najlepiej kupić bilet we Lwowie (pojawiają się 40 dni przed odjazdem pociągu). Samemu (jeżeli akurat jesteśmy w okolicy) bądź przez znajomych, znajomych-znajomych albo księdza znajomego-znajomego. Wystarczy podać im swoje imię, nazwisko i na wszelki wypadek numer paszportu (ostatnio się nie przydał). W ten sposób zapłacimy tylko za sam bilet, wszelkie biura pośredniczące w takim zakupie naliczają sobie niemałą prowizję. Teoretycznie strona kolei ukraińskich(uz.gov.ua, też w wersji angielskiej) oferuje sprzedaż internetową, ale jeszcze nie miałam okazji jej wypróbować. Może są bardziej doświadczeni w tej sprawie?

Przed zakupem musimy też wybrać klasę. Każda ma swój urok. Co je łączy? W każdym wagonie jest samowar, więc wrzątek jest dostępny praktycznie cały czas. Wszędzie też jest pościel, chociaż nie mamy obowiązku jej wykupić (groszowa sprawa). Jeżeli jednak tego nie zrobimy, nie będziemy mogli korzystać z materaców i poduszek. A na tak długą podróż się przydają. Bagaż można schować pod łóżkiem (metalowa skrzynia, wersja bezpieczniejsza) lub nad nim. W każdym wagonie jest też prowadnik, czyli swoisty kierownik wagonu. Pokaże miejsca, przyniesie pościel, zaproponuje herbatę/kawę (płatna minimalnie), odpowie na wszelkie pytania. I na tym podobieństwa trzech klas się kończą.

Plackarta, czyli klasa 3, jest najtańsza. Za bilet w jedną stronę (przypominam, że pokonamy ponad 1000 km) zapłacimy około 130 hrywien. Dzisiaj to niecałe 50 złotych. Co za to dostaniemy? Niesamowitą przygodę w towarzystwie 51 innych ludzi, wolne miejsca raczej się nie zdarzają. Wagon plackartny jest otwarty, nie ma w nim przedziałów. 4 łóżka z jednej strony, tworzące pewnego rodzaju „przedział”, korytarzyk, i dwa łóżka pod oknem. Wszędzie gwar, w nocy słychać chrapanie, częstują słoniną, spirytusem, pasztetem… Ale wbrew pozorom nietrudno się też odizolować, w końcu w dużej właściwie anonimowej grupie jest to łatwiejsze. Podobno bywają wagony z karaluchami, w kiepskim stanie, na szczęście jeszcze na taki nie trafiłam. Ale rzeczywiście całość sprawia dość zimne wrażenie. Najlepszy wybór jeżeli podróżujemy w większej grupie.

Ciąg dalszy w częsci drugiej - czyli czemu warto czasami dopłacić 100 hrywien, a darować sobie klasę luks. I co właściwie robi się tak długo w pociągu?

  • W wagonie plackartnym W wagonie plackartnym (A.Kozlowska)